Winko wypite, a tradycyjnie buteleczki przerobione. Jedna z przeznaczeniem na nalewkę malinową, a druga na truskawkową. Mam nadzieję, że się załapię na degustację. Powędrowały dziś do koleżanki.
Na koniec koszyczek w romantyczne różyczki, pobrudzony i pokropkowany coby leciwie wyglądał. Zostanie chyba dla mnie i dorobię sobie do niego różności do kompletu. Taki mam pomysł... co z tego wyjdzie? zobaczymy.